Za niebokresem Europy
Antologia nowej poezji białoruskiej 1987-1997
Wiersze
PAN KRET (I)
Chmury i mury
bar mleczny ponury
Kret tymczasem ryje.
Niebo, gwiazdeczki,
płacz przepióreczki
Kret tymczasem ryje.
Tanki, altanki,
hipisi, panki,
Kret tymczasem ryje.
Szlaki, deptaki,
my wolne ptaki
Kret tymczasem ryje
ryje, ryje, ryje, ryje
Kret tymczasem ryje.
Kret tymczasem
Kret tymczasem
Kret tymczasem ryje.
Alina Wawrzeniuk
PAN KRET (II)
Za kratami skrył się Kret,
W kratowanej siedzi norze,
Zaś wysoko, tam na dworze,
Dzisiaj mamy święto trawy
I lampionów blask jaskrawy.
Zapaliły ogień dzieci,
W niebie smok z papieru leci.
Za kratami skrył się Kret,
Piernik gryzie w swojej norze,
Nikt mu zrobić nic nie może.
Ani wichry, ani krowy
Nie zrujnują mu budowy.
Kraty w ziemi zakopane,
Z twardej gruszy wykonane.
A nad norą, tam na dworze,
Palą ogień głupie dzieci.
Niespokojnie dziś na świecie.
Nie wiadomo, co tam gorze —
Myśli Kret i wącha dym.
HODOWANIE GODOTA
To myśmy hodowali Godota.
— Kogo? Tego huncwota?
— Tak, huncwota. Lecz mimo to
To myśmy hodowali Godota.
To myśmy gotowali jedzenie,
i warzyli napoje
i czytali książki dla Godota.
Na przykład, Herodota,
I Becketta, między innymi,
I Ionesco czytaliśmy
a noże i nożyczki chowaliśmy.
Uczyliśmy go pływać na fali.
Dawaliśmy mu sznury korali.
Na Gwiazdkę dostawał korale
i jeździł z nami na bale,
gdy potrzebne to było dla Godota
i dla jego hodowania.
Czy może chowania?
Pewne jest to: z Godota
był kawał huncwota.
I tak długo to trwało,
aż zjawiskiem się stało,
a nasze życie
zmieniło się w senną jawę.
— Zmęczyliśmy się
hodowaniem Godota
i nareszcie rzekliśmy —
mamy dość
huncwota!
A z naszego Godota
wyrosła godna i ładna i zdolna istota
przydatna w każdej robocie
pewnego więc razu w paltocie
i w eleganckim aucie
wyjechał po kryjomu
gdzie niebo błękitniało
i więcej było domów
malowanych na biało.
Siedzimy teraz i czekamy.
Przez okno wyglądamy.
To myśmy hodowali Godota.
BOLEK I LOLEK
My jesteśmy polscy szpiedzy,
Bolek i Lolek, Lolek i Bolek,
Nierozłączni z nas koledzy,
Bolek i Lolek, Lolek i Bolek.
W naszych kieszeniach mapy i lupy,
W naszych kieszeniach noże, zapałki,
W naszych kieszeniach fałszywe wizy,
W naszych kieszeniach przylepne wąsy.
W naszych kieszeniach cukierki z trucizną,
W naszych kieszeniach mauzery, kolty,
W naszych kieszeniach spisy partyjnych,
W naszych kieszeniach plany zakładów.
Przed nami prosty piaszczysty gościniec:
Atakiem na atak, sińcem na siniec!
Patrzymy na mapy przez nasze lupy,
By trafić wrogom dokładnie w ich dupy
Ognistą salwą błyskawic niechybnych.
RADIO STALIN
Na ultralewicowej fali
Najmocniej sygnał dziś nadali
Do ściany twarzą w pełnej sali
Słuchamy wszyscy radia Stalin
Tu mówi do was radio Stalin
Słuchajcie coście zamawiali
Dajemy program na życzenie
Wasz koncert życzeń na antenie
Oto muzyka więźniów
Oto tańce skazańców
Oto święto umarłych
Tu mówi radio Stalin
Jan Maksymiuk
Michał Aniempadystau - ur. w 1964 r. w Mińsku. Ukończył Miński Instytut Teatru i Sztuk Plastycznych. Zajmuje się grafiką, plakatem, projektem plastycznym. Wystawiał swoje prace w Niemczech, Danii i Polsce. Pisze wiersze i teksty do muzyki zespołów rockowych NRM i Nowaje Nieba. Przygotował do druku zbiór wierszy. Mieszka w Mińsku.